Epigon.
Gdy wszystko nadaje się na pasztet.
Moje ostatnie dni. Próba , kolejny shot na normalność , na ogarnięcie. Milion telefonów za robotą , prośby , kłamstwa , błazenady. Zużyte wszystko , słów miazga nie cieknie...
Złapany. Słońce i pragnienie ikara , pokusa wanilii świateł . Czuję głód przygód , stałem się po prostu nudny. Wczoraj poszliśmy na darling harbour , pokaz sztucznych ogni z okazji dnia Australii ... 150 tysięcy ludzi , festyn w stylu amerykańskim , wszelkiej maści ludzie zjednoczeni idiotycznym tatuażem flagi Ozi na poliku , farsa. Staliśmy 2 godziny tylko po to żeby zobaczyć te show , faktycznie , robiło wrażenie , ale kurwa , pamiętaj kim jesteś młody człowieku. Odi profanum vulgus...
Dziś czułem jakąś potencję w powietrzu , coś się miało wydarzyć. Nie prowokowałem losu , pozwoliłem atomom spokojnie przemierzać przestrzeń , neuronom postaci występujących w tym komixie nie nadawać żadnych nerwowych sygnałów , nie determinować niczego , po prostu pozwolić swobodnie płynąć energii i myślą... Jak to radził poradnik medytacji Zen , który ostatnio wyhaczyłem z wkurwienia na necie. Fakty i plan wydarzeń ostatnich dni zaczął się zazębiać , powoli na horyzoncie pojawiał się upragniony ląd dla zagubionego żeglowca. Statek pijany ! Lecz jeszcze przyjdzie dzień w którym wyszepczę do Ciebie ten poemat . To właśnie raczje mi przed oczami pojawił się okręt , który zaczynał nabierać barwy , zbliżać się , wyzwolenie Robinsona.
O 12 jakoś poszliśmy do sklepu , wydałem dużo pieniędzy na jedzenie , stwierdziłem że mam pracę , można się bawić. O 13 odkryłem na necie , że jest turniej pokerowy w okolicy , 20 $ wejście więc jeszcze w miarę ... Ale po długim namyśle stwierdzam : NIE ! To nie tak miało być , musiałbym olać szkołę , tam miałem dostać nowe listy telefonów za pracą , poza tym naprawdę lekcje sprawiają mi przyjemność. Więc ruszyłem praworządnie do szkoły. Dorwał mnie Erdenmuch. Mongoł. Mówi że musi ze mną pogadać. Ostatni pytałem się go czy nie może mnie wkręcić w mongoliski biznes sprzątaczy , ale jednak nie spełniam warunków... Więc zaczynam z nim rozmawiać. Pyta się mnie czy naprawde jestem dobry w pokera. Dobry pokerzysta nie boi się własnej pewności. Jestem.
Mówi że mnie gdzieś zaprowadzi po lekacjach. No i idziemy , po drodze przedstawia mi trochę klimat, choć spacer trwa 2/3 minuty z budynku mojej szkoły. Schodzimy w katakumby , a tu jakaś fatamorgana , marzenie , urojenie zrodzone z postnarkotyczno-hazardowych pragnień , fetyszy. Totalnie undergroundowy pokerclub na 20 stołów , w którym siedzą prawdziwe typki mroczne , wszędzie jest najarane , czysty ekstrakt z pokera , niespełniony sen kolegi Makarona z Wrocławia o utworzeniu polskiego państwa pokerowego pod ziemią... Abra kadabra , to czary i magia , jak gumisiowy sok. Chcę grać , mam 50$ i ciut złotych na karcie , jestem goły , wesoły i zdesperowany , ale rozkładali właśnie turniej za 20 $ z rebuyami 1000$ guaranteed , więc bez sensu było wbijać , 6 BI które mam na turniej rebuy to totalne samobójstwo , już lepiej chyba bym zainwsestował idac na dziwkę i licząc że akurat uda zrobić się jej dziecko , przy okazji mnie pokocha , nawróci się , zechce mnie poślubić , będzie z australii , dostanę rezydneta i jeszcze mnie będzie sponsorować... ;D Więc na sucho oceniłem - nie dziś.
Wracam do domu , w końcu napompowali mój czerep świeżym tlenem , w końcu miałem czym marzyć. Stawiam sprawę jasno. Czekaliśmy na 3 telefony w sprawie pracy , jeśli ktoś nas jutro potrzebuje nie było tematu , robię wszystko jak wypada , kupuję safty bootsy niezbędne do budownictwa a kosztujące 80$ , różne pierdoły , stanę się polskim proletariuszem na zesłaniu , będę odpierdalał taśemca , sitcoma bez treści i tyle.
A jeśli nic nie drgnie , jeśli dalej mam wegetować i czekać na łaskę jakiegoś wieśniaka i zapierdalać na jego chwałę bez żadnej gwarancji że się doczekam to sram na to , dopierdalam po swojemu , przeznaczam wszystko co mam na pokera i po prostu robię co umiem najlepiej , co kocham najlepiej. Poza tym mam przy tym tyle wrażeń , przygód , myśli , dokumentuję to , przenoszę bloga na jakąś odpowiedniejszą ku temu stronę w której chodzi o podróż w głąb świadomosci , umysłu , własnej osoby a nie o wklejanie zdjęć , dawanie sobie gwiazdek i liczenie procent zwiedzonego świata...
Termin - drgnięcie. Jakie masz pierwsze skojarzenie ? Moje to skrzypce. Instrument wzbudzający najgłębszą wrażliwość w każdej duszy. Drgnięcie nadeszło , drgnięcie na moim dnie jaźni. Sztuka. Nigdy nie będę rzemieślnikiem , trochę to jak werdykt Twoich kropek , trochę jak ich czerń... umiem podejmować ryzyko , a moja historia przynosi jeden wniosek - każde zło i załamanie którego doświadczam przynosi olbrzymie szczęscie i radości , to te fale , stopniowo rosnące , w górę i dół , sinusoida . A kim jestem ? Surferem . Wszystko ma sens , gdy się bardzo człowiek postara...
Więc pora się przenieść. Jeszcze nie mam pomysłu , to przyjdzie samo. Linka wkleję na facebooku , enkej a jeśli mnie nie znasz a czytasz to zapytaj na maila , to by była dopiero miła niespodzianka.
Pozdrawiam.
Epigon ? Słońce Ikara , od którego mu tak po prostu odjebało. Pink Floyd - set the controls for the heart of the . Wszystko przetwarzam po swojemu , na pasztet , lecz pasztet po mojemu , z wszystkim co kocham i co sam sobie wybrałem.
Nigdy więcej sztucznych ogni...
Ps. zagrałem z Mongołem dzisiaj szybkiego HU psuh or fold. miałem KQ on 55 , trafiłem K na flopie , on seta na riverze. Przegrany 14 coinflip z rzędu , 1 ; 8184 jeśli dobrze pamiętam swoje obliczenia , zresztą nie ważne , myślę że tyle wystarczy...