Każdego razu gry wychodzę z naszej nory coraz bardziej ponury klimat mnie ogarnia.
Pieniądz i czas to najwięksi terroryści.
Z rana próbowałem zdobyć rynek Heads-upów , grałem najagresywniejszego pokera którego można było jeszcze nazwać pokerem a nie ruletą , ale co z tego , nic do przodu , nic , spróbowałem wypłacić sobie 100 dolców na poprawę humoru to chuj jeden wielki i się tak wkurwiłem że grałem any two 3 beta preflop i źle skończyły się takie szarże , jeszcze bardziej się wkurwiłem i pojechałem na miasto.
Muszę zacząć coś działać. Więc zapisałem się na kurs zielona karta , biała karta , nikt nie wie jaka prawdziwa nazwa ale BHP australijskie dla budowlańców itp. , 100 $ , on naprawde super , na imieniny już mnie deportują do polski chyba , dramat.
W szkolę jestem gwiazdą , interkontynentalne towarzystwo które mam w grupie jest super sympatyczne ale z językiem ma niewiele wspólnego. Najlepszy jest mongoł Edermunch... który rozumie po polsku jeszcze się okazało trochę bo coś tam i patologia bo większość ludzi w grupie właściwie mówi po polsku albo chociaż rozumie jak Słowenki , chory klimat , ale jest fajnie.
Polskie koleżanki podobno popytają znajomych i mężów o dostępność pracy , miałbym być malarzem , no... ;D
Fajną akcję odjebałem gdy z town hall'u miałem na central przejechać , czyli jakiś kilometr góra , jeden przystanek metrem. Wyjebało mnie na Harbour , tym sposobem zobaczyłem opere i całą zatokę... :D
Wypadł mi portfel i jak wysiadałem to jakiś koleś zaczął krzyczeć do mnie , uratował mi życie naprawdę , jestem dzieckiem szczęscia , więc jakoś to będzie , pewnie wygram jutro jakieś MTT na grube tysie... choć do domu wracam 9 30 p.m a 10 jestem w łóżku martwy nawet dziś , więc będzie ciężko...
Never ever give up.
Ps. tytuł to miks uroczego słowa bieżdżę z miazgą , myślę tylko o pieniądzach , naprawdę stałem się dorosły w 7 dni !!!