Strasznie chujowy kropka.
Zmęczony jak pies wbijam w Taxi.
Na lotnisku wszystko poszło bardzo łatwo , tylko bagażu swojego nie umiałem poznać.
Naprawdę kiepsko z moją przytomnością.
Taxi i do bridżhałsa. Docieram. Nie mogę znaleźć pasów to przebiegam z całym bagażem przez 4 pasmówkę... Rozpierdala mi się pasek od torby z laptopem. Straszny syf. Jestem.
Dzwonię , cisza. Wbijam , krzyczę , cisza. Idę na górę , ktoś żyje. Dwie dziewczyny , zaczynam im ryć głowę a one nie mają mi siły odpowiedzieć. Przyleciały 10 minut przede mną z Hong kongu , są z Wroca. Świat to miniatura. Dostaje pokój , łóżko , klucz sieciowy i mogę się rządzić. Nie mam siły pisać dalej , choć jest 13.
W chuj ciepło , ptaszki śpiewają , umyłem się , poszedłem na ślepo w miasto , znalazłem się w największym centrum handlowym w Australii gdzie kupiłem dwie bagiety , picie , pastę z Tuny bo nic innego nie ma i dwie plastikowe kubki kupki do zalania. Nieźle się zaczyna... Fajki kosztują 15 $ paczka. Ha ha ha !
Ps. teraz jako że miałem chwilę przeprowadziłem aktualizacje. Wszystkie wpisy były spontaniczne i lajf, certyfikat matki i dziecka na to jest.