Geoblog.pl    keicam90    Podróże    Aussie Dolar Dwa10    "Jak się będziesz nudził to fristajluj"
Zwiń mapę
2010
15
sty

"Jak się będziesz nudził to fristajluj"

 
Chiny
Chiny, Pekin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8923 km
 

Dalej Bejing. Znalazłem wszystko , ogarniam nadspodziewanie dobrze cały ten trip , ciekawe gdzie pułapka. Typuję bagaż , jeszcze jak się domyślam na wywieszkach jest mój adres ze Szczawna więc chyba to byłby cios zabójczy... Rozbiłem się na terminalu ,
pełna kultura , można się położyć. Wcześneij ogarnąłem transformatora do wszystkich dziwnych wtyczek świata , Chinka powiedziała , że będzie git , aczkolwiek jakoś podejrzanie dziwne i złośliwe poczucie humoru mają z moich obserwacji ... No ale już mi bateria powoli
pada , choć to i tak ostatni part Odyseji. Myślałem że świat będzie dużo bardziej skomplikowany do pokonania. Zgodnie z oczekiwaniami
kaleczę mowę angielską , bez jazzu nie ma flow ;/
No ale w imię rekompensaty wbiłem do jakiegoś Jazz Cafe , zwerbowany z nienacka przez Chinkę :O
Kapucino było doskonałe. 30 ich chińskich żetonów , kartek , nie wiem czego. Proszę o dolce. Wychodzi 5. No spoko , bywa. Ot wtopa przytomności. Daję 20 $ , poszła , wraca. Już nie jestem jej najlepszym przyjacielem. Okazuje się że bankot jest przedarty ...
Sick , o taką bzdurę się dopierdolić , naprawdę rozdarcie jest malutkie , mam nadzieję że w Australii nie będą tak skrupulatni.
No ale płacę innym , wychodzę.
Gdy rozum śpi budza się demony. Bez neta nie jestem taki mądry by podpisać cytat właściwym nazwiskiem...
Więc wpadam do wolnocłowego. Szlugi , dajcie mi szlugi ! Rzuci się kiedy indziej...
Wagon niebieskich Cameli w cenie 90 czajna papierków. 18$ mi kalkuluje. Optymalnie bardzo , 50 zł niecałe , niech żyje wolność i sklepy wolnocłowe. Przy okazji oglądam flakony ekskluzywne, wybór jak nigdzie , ceny napewno dużo lepsze niż w PL trunków luksusowych.
NP. litr blue label kosztuje w przeliczeniu 400 zł.
Dajcie mi donków , dajcie mi rolla , dajcie mi grać w karty. Tak , to moja choroba , automatycznie to mi się kojarzy z cenami które przekraczają mój budżet. Na powrót coś się kupi dobrego , trzeba będzie oszczędzić.
No i tak sobie czekam , leżakowanie , mam jeszcze 30 minut do rozpoczęcia planowanego odprawy ale pewnie w praktyce mam godzinę. Chociaż
to Chiny , tu nikt nie leci w chuja ...

Chinki jednak to chinki. Jedna podkręca , druga mniej , kolejna z kolei staje się obłędem , jakbyśmy pochodzili od Adama i Ewy to też byłby podobny deser w formie mixu kisiel malinowy z pasztetem. Pół żartem , pół serio. Naprawdę się nudzę , naprawdę jestem na nogach od 45 godzin bez sensownieszego snu , niezły syf , już nawet mi się spać nie chce , wyjebka i coraz dalej w gwiezdne galaktyki.
OOOOOOOO kurwaaaaaaaaa... chciałem poszpanować ile jeszcze muszę żyć przed wbiciem ostatecznym , otwieram papiery a tu psikus , jakaś karteczka
wyleciała , pofrunęła i bezczelnie w kratkę wentylacyjną się wjebała... Tylko co to było ? :O
Niefajnie. Mam paszport , boardingpass , bilet i wizę więc powinni mnie wpuścić... Inaczej macie moją klęskę w relacji live i unplugged...;/
30% baterii. Fajnie się pisze , ale to zobowiązuje. Może w erplejnie coś skrobnę. Czuz.

Jednak znów. Poszedłem na fajkę i milion do głowy śmieci , a przecież to moja specjalizacja - klejenie śmieci. Więc reasumując : nie zagrałem w piłkę chińską , nawet w chińczyka planszowego.
Nie przyszło mi obcować z ich reżimem , nie spotkałem Tybetańczyków dokonujących samospalenia , nie widać też komunizmu czy terroru .
Chińczycy to jednak ludzie , cyborgi na jakich ich się kreuje to nonsens. Mają ten same jazzy , np. pan jadący jakimś śmiesznym pojazdem z napojami
pisał smsa i się tak zaczarował że się wjebał w ścianę... :D
Poza tym są niesamowicie życzliwi , pewnie to sztuczność , ale są w tym dobrzy. Aż chce się tutaj wrócić i poznać to głębiej , zweryfikować.
Ostatnia śmieszna akcja z pola bitwy : idę do kibla. Pan dziad klozetowy najchętniej przybiłby mi pionę , uśmiecha się i mnie wprowadza jak bym był Di Caprio na czerwonym dywanie. Pisuary są na wysokości kostek i ciężko to ogarnąć przy moim wzroście ... i tu pojawia się kolejna moja skłonność chorobliwa , kojarzenie dziwnych miejsc ,akcji , bytów z osobami. Myślę że szamanem w tej krainie byłby Wojtek Filipski , kiedy ja jestem najwyższy na lotnisku to co dopiero Ty chłopeniu... no i ta życzliwość , przeprowadzić trening siłowy i wyjść w tych ludzi , przybijać sobie piony , to byłoby to... Pozytywnie.
Pora na ostatni epizod tripa. Boarding pass idę ogarniać , nara.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keicam90
Maciej Walczyk
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 41 wpisów41 33 komentarze33 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
13.01.2010 - 22.09.2010