Śmieszna zależność rytmiki w prowadzeniu tego blog do moich przygód. Ostatnio zamieniłem się w warzywo to się hamowałem przed mieszaniem mojej wyobraźni do popity którą jest rzeczywistość. Wróciłem do niej , po kilku dniach czarnej komedii. Jak to w kluczowej scenie Trainspotting pada wypowiedź "So why did I do it? I could offer a million answers, all false. The truth is that I'm a bad person, but that's going to change, I'm going to change. This is the last of this sort of thing. I'm cleaning up and I'm moving on, going straight and choosing life. "
Naprawdę może to nie będzie brzmiało fajnie i stracę kilka punktów w rankingu najwięksi degeneraci wg. Vivy ale czuję się wypalony. I nie mam na myśli tylko palenia , też karty , jednak. Nie wytrzymałem psychicznie ciężaru , w głowie mi się zaczęło pierdolić od tego dymu , miałem bardzo wygodną sytuację i tylko grać swoje i iść do przodu. Zacząłem pajacować , przy okazji pustynia i bezkarcie , ale dalej swoje próbowałem. Przegrałem sporo w ostatnich dniach , wczoraj poszedłem do kasyna. Mimo że od rana czułem się jak szmata i miałem świadomość słów które nadchodzą a które teraz właśnie stukam . Poszedłem bez żadnej wiary , bez pasji , bez jaj , poszedłem na odpierdol oddać to o co kilka dni wcześniej walczyłem jak lew. Smutne , być hazardzistą i narkomanem to wcale nie takie zabawne i komiczne jak czarli czaplin. Te dni mnie nauczyły nieco... jak każdy dzień zasadniczo uczy każdego. Że nie można się wkręcać , bo życie od razu dopierdoli , istnieć znaczy być skazanym na expected value -. Do kasyna docieram mokry , z Francuzami , oni idą na ruletę , ja wkupuję się przy kasie , ostatnio napisali moje imię Marcie A , tym razem Marty A . I dostaję smsa od starcity - your sit is ready. Dbają o dawców. Siadam mokry , zrezygnowany , rzygac chce mi się tymi graczami wszystkimi... Ten brud który z Luzim analizowałem tyle razy pod kątem poetyckości , mrocznego piękna wcale mnie nie zachwyca , budzi jedynie pogardę. Jest król chińczyków który ma około 1500$ na blindach 1/2 $ , okazało się że siedzi przy stole z którtkimi przerwami już 30 godzin. Jest jeszcze 2 z wizerunku niedorozwiniętych azjatów którzy cały czas krzyczą , sapią , gadają do siebie. Kilka innych typków , wygrywam pierwszą pulę , wygrywam drugą , gra się spokojnie . Potem przegrywam rozdanie , przegrywam drugie rozdanie , jak na rulecie czarne czerwone. Wychodzę , ogarniam Francuzów , wygrali 50 $ na rulecie. Zabawne. Mimo wszystko spada ze mnie cały ciężar który nosiłem , wiem że teraz powrót do normalności , pomalujemy , poskaczemy nad przepaściami , dni miną szybciutko i wrócę w glorii.
Ostatni pocałunek , całe te brudne i obdarte marzenie bez racji bytu , dziś idę na turniej mimo wszystko ostatni , żeby przełamać samego siebie , dać sobie nadzieję , nie idę wygrać a grać w końcu jak chcę grać . Bez żadnych używek , błazenady , bez magii i amuletów. Poza tym nie palę do Polski ...